Jeden z najwybitniejszych chilijskich malarzy. Hiperrealista, który sam siebie uważał za surrealistę. Czołowy reprezentant latynoamerykańskiej sztuki współczesnej, który w swoim malarstwie czerpał inspiracje przede wszystkim ze świata Maghrebu. Pochodził z ubogiej rodziny rolników, umarł jako bogacz. Biografia Claudia Bravo, podobnie jak jego postać, pełna jest kontrastów i nieoczywistości.

Urodził się 8 listopada 1936 roku w Valparaíso, ale większość dzieciństwa spędził w małej miejscowości Melipilla, gdzie przenieśli się jego rodzice, aby pracować na roli. Jako nastolatek trafił do Santiago, gdzie przez pewien czas chodził na zajęcia z malarstwa u artysty Miguela Venegasa Cifuentesa. Poza tym był jednak samoukiem. Samoukiem o dużej dozie talentu i jeszcze większej dawce szczęścia.
Już w wieku 17 lat po raz pierwszy pokazał swoje obrazy na wystawie w stolicy, w prestiżowej galerii Salón Trece. Wkrótce potem zaczął dzielić życie między Santiago i Concepción, gdzie poznał swojego pierwszego partnera, pisarza Luisa Oyarzúna. Jak sam później przyznał, związek ten bardzo go otworzył i ukształtował jego podejście do życia i sztuki. Mniej więcej w tym samym czasie zaczął się też kształtować wyjątkowy, osobny szczególnie na tle ówczesnego chilijskiego malarstwa, styl Bravo. Głęboko realistyczny i przywiązany do detalu. Filtrujący rzeczywistość równie wiernie jak fotografia.

Znaczący wpływ na jego sztukę wywarły też inspiracje zbierane za granicą – początkowo w Madrycie (gdzie mieszkał przez niemal całe lata 60.) i Nowym Jorku, gdzie w 1970 roku miał pierwszą większą wystawę. Miejscem, które jednak najbardziej go uształtowało, było Maroko, a w szczególności Tanger. Sprowadził się tam w 1972 roku wraz z partnerem, Raulem Valdivieso. Początkowo planował zostać kilka lat, ale pozostał już na zawsze.
„Miasto czerwonej nocy”, jak określił je mieszkający w nim William Burroughs, długo stanowiło oazę wolności i prawdziwą mekkę artystów. Poza autorem „Nagiego lunchu” mieszkali tu m.in. Jean Genet, Paul Bowles, Truman Capote czy Tennessee Williams. Dla wielu z nich ten nasycony międzykulturowością port był miejscem chwilowego azylu, w którym mogli rozwijać się twórczo i nie niepokojeni przez nikogo prowadzić ekscentryczny tryb życia w oparach opium. Dla niektórych – w tym również dla chilijskiego malarza – Tanger stał się drugą ojczyzną.
To, jak niebagatelny wpływ miało na styl Claudia Bravo postkolonialne Maroko – rozgrzane słońcem, pełne intensywnych barw i orientalnych zapachów – doskonale widać już w jego pierwszych pracach z lat 70. Fascynacja kolorem, obecna również we wcześniejszym etapie twórczości, jeszcze mocniej dała o sobie znać. Doszła do tego fascynacja światłem – Bravo zachwycił się ciepłym świałtem środziemnomorskim, które odnalazł podczas swoich podróży po południowej Europie i później, podczas zachodów słońca w Północnej Afryce.
Zresztą właśnie od rytmu dziennego światła niezmiennie uzależniał swoją pracę. Jak wspominał słynny amerykański pisarz Paul Bowles, który w Tangerze był jego sąsiadem, Bravo codziennie wstawał o świcie, potem przez kilkanaście godzin malował i kończył pracę dopiero przy powoli gasnącym świetle dnia. W Maroku rozwinęła się też jego fascynacja realizmem, możliwość przeniesienia rzeczywistości na płótno 1:1. Jeszcze bardziej rozwinął się styl typowy dla jego prac przenikniętych „metafizyką obiektu” – jak ładnie określili historycy sztuki, badający jego twórczość.

Ważną inspiracją na każdym etapie twórczości pozostawał też dla artysty hiszpański barok, przede wszystkm dzieła Diego Velázqueza, w których zakochał się podczas wizyt w madryckim Prado. Sam siebie często określał też surrrealistą, przyznając się do inspiracji Salvadorem Dali. Jedno jest jednak pewne: jego prace wydają się stanowić kwintesencję hiperrealizmu i właśnie dlatego przyniosły mu szczególną sławę na świecie, czyniąc go jednym z najbardziej rozpoznawalnych malarzy współczesnych z Ameryki Południowej.
W 1981 roku, po jednej z większych nowojorskich wystaw, trafił pod auspicje Marlborough Gallery, która odtąd stała się jego reprezentantem. W 2006 roku prace Claudia Bravo trafiły na weneckie Biennale, a w 2008 roku miały retrospektywną wystawę w madryckim Museo Reina Sofía. W międzyczasie, w 1994 roku, zorganizowano też jego wielką wystawę w Museo Bellas Artes w Santiago, która zgromadziła tłumy. Od tego czasu zaczął dzielić życie między Maroko i Chile, do którego wracał coraz częściej i coraz chętniej. Miał zresztą łącznie sześć domów na trzech kontynentach: mieszkanie na chilijskim wybrzeżu, cztery wille w Maroku i apartament na Manattanie.

Prace chilijskiego artysty są sprzedawane za co najmniej kilkadziesiąt milionów dolarów – jeden z jego największych rekordów padł w słynnym londyńskim domu aukcyjnym Christie’s. Sprzedano wówczas jego „Berberską martwą naturę” za 225 milionów $. Sam autor dzieła zmarł parę miesięcy później, w czerwcu 2011 roku.
*
Oto jedna z moich ulubionych prac malarza z portowego Valparaíso, który dziś obchodziłby swoje 82 urodziny. Naładowany czerwienią „Papier”, namalowany przez Claudia Bravo w 2005 roku, w jego willi w Taroudant. Gdzieś daleko od ojczyzny – pośrodku marokańskiej pustyni.
