Kuchnia i tradycje: Ulubione drinki Chilijczyków

cola de monoChilijczycy są wyjątkowo kreatywni, jeśli chodzi o napoje alkoholowe (i ich wymyślne nazwy). Najczęstszą bazę tutejszych trunków stanowią dwa produkty, uważane za największe skarby narodowe: wino i pisco, czyli alkohol w stylu brandy, liczący ok. 30-35%, otrzymywany ze sfermentowanych winogron, które poddano destylacji. Dodajmy, że pisco jest świętym napojem także w Peru i oba kraje uważają, że należy im się w tym względzie pierwszeństwo. Choć większość teorii dotyczących narodzin tego alkoholu skłania się ku jego genom peruwiańskim, to w Chile spożywa się go znacznie więcej. Dyplomatycznie uznajmy więc, że posiada ono dwie ojczyzny. A oto zestaw trzynastu charakterystycznych trunków, których większość ma chilijskie korzenie i których warto (należy?) spróbować, będąc w tym kraju. Salud! (Na zdrowie!)

1. Terremoto 

Nie ma chyba bardziej chilijskiego drinka niż terremoto, czyli trzęsienie ziemi. Składa się z pipeño (białego, słodkiego wina), grenadiny i lodów ananasowych. Serwowane w większym dzbanku określa się mianem cataclismo, a takie w mniejszej szklance to réplica, czyli wstrząs wtórny. Trzeba przyznać, że Chilijczycy potrafią złapać dystans do sejsmicznych niespodzianek, jakie serwuje im kraj. Legenda mówi, że zarówno sam napój, jak i jego nazwa powstały w 1985 roku, podczas jednego z trzęsień. Niewykluczone też, że nadał ją cudzoziemiec, na którym zrobiły wrażenie albo wspomniane wstrząsy, albo działanie zwodniczego, słodkiego trunku. Jedno jest pewne: terremoto najchętniej pije się podczas Dieciocho, czyli Święta Niepodległości (18 i 19 września), choć oczywiście każda okazja do jego degustacji może być dobra.

2. Borgoña

Mimo że wśród Chilijczyków dużą popularnością cieszy się mająca hiszpański rodowód sangría, to ich kreatywny i niezależny duch podpowiedział im, że warto też wymyślić własną wariację tej orzeźwiającej mikstury. Borgoña to czerwone wino, do którego dodaje się obowiązkowo trochę cukru i pokrojone truskawki, a poza tym do woli: kawałki dyni, brzoskwini, pomarańczy lub popularnego w Chile owocu chirimoya. Do tego jeszcze lód dla ochłody, bo borgoñę pije się głównie latem, np. przy okazji asados (czyli tutejszego grillowania), Bożego Narodzenia czy Sylwestra.

Inną chilijską wariację na punkcie popularnego hiszpańskiego (a dokładniej baskijskiego) trunku stanowi jote, czyli czerwone wino zmiksowane z coca-colą. Na Półwyspie Iberyjskim mieszanka ta nosi nazwę calimocho. 

borgona

3. Cola de mono

Skoro jesteśmy przy Bożym Narodzeniu i Sylwestrze, to nie sposób nie wspomnieć o kolejnym chilijskim wynalazku w zakresie koktajli, który swoją drogą jest moim ulubionym – wspominałam o nim zresztą w ostatnim poście poświęconym świątecznym tradycjom m.in. w Chile. Cola de mono (czyli „małpi ogon”), której zdjęcie można zobaczyć na samej górze tekstu, na pewno przypadnie do gustu fanom alkoholi w stylu Baileysa. A przyrządza się ją na bazie pisco lub jego mocniejszej wersji (aguardiente) oraz mleka, kawy, niewielkiej ilości cukru i przypraw: cynamonu, goździków i wanilii. Ten przepyszny kawowy likier przygotowuje się w chilijskich domach przede wszystkim na Wigilię i nie jest tak łatwo spotkać go poza świąteczną porą.

Skąd wzięła się jego charakterystyczna nazwa? Istnieje wiele teorii, a najpopularniejsza wiąże się z postacią chilijskiego prezydenta, Pedro Montta (rządzącego na początku XX wieku), prywatnie znanego jako „Mono”. Słynął m.in. z tego, że zawsze nosił przy sobie rewolwer colta i podobnie było pewnego wieczoru, gdy wylądował na rodzinnej kolacji. Gdy w pewnym momencie stwierdził, że wróci do domu i poprosił o podanie mu odłożonej na boku broni, znajomi zaczęli go przekonywać, żeby został dłużej. Ostatecznym argumentem miał być właśnie ów likier, przyrządzony przez nich spontanicznie ze wszystkiego, co mieli po ręką. Najpewniej właśnie z połączenia słów „colt de Mono” powstała nazwa koktajlu, który podbił serca Chilijczyków (i nie tylko!).

4. Ponche a la romana

ponche

Wspominając o drinkach, które pije się przy okazji świąt i Sylwestra, dochodzimy do mikstury schłodzonego szampana, białego wina i lodów ananasowych, czyli ponche a la romana – efekt jest przepyszny i niezwykle orzeźwiający. W tym kontekście warto wspomnieć, że Chile ma wiele własnych marek szampana (espumante), a najbardziej kultową i popularną jest Valdivieso. Pierwsze winnice zostały założone w 1879 roku przez Alberto Valdivieso Araosa – była to tym samym pierwsza marka wina musującego nie tylko w samym Chile, ale w całej Ameryce Południowej.

5. Fanschop

Choć Chile można uznać za prawdziwy raj dla wielbicieli wina (które odznacza się tu świetną jakością i niewysokimi cenami), to najczęściej spożywanym alkoholem w tym kraju jest piwo. Najpopoularniejsze rodzime marki to Crystal, Escudo, Kunstmann, Kross i Royal, a do najchętniej popijanych zagranicznych piw należą Becker, Stella Artois, Heineken i Corona. Trudno się dziwić, że również na bazie złocistego napoju Chilijczycy tworzą swoje koktajle – jak choćby Fanschopa, doskonale gaszącego pragnienie w gorące dni. Przygotowuje się go na bazie piwa (schop to w Chile, z niemieckiego, określenie na piwo z beczki), do którego dolewa się Fantę lub sok pomarańczowy.

6. Yugoslavo

Chilijczycy mawiają, że po wypiciu kilku kieliszków tego trunku wyostrza się lingwistyczny talent i można sie wówczas dogadać się z mieszkańcami byłej Jugosławii (co, przyznajmy, dla przeciętnego Chilijczyka jest niezłym wyzwaniem) – stąd taka nazwa. Swojsko dla nas brzmiące Yugoslavo jest przyrządzane na bazie piwa i białego wina – najlepiej, jeśli oba elementy mikstury są dobrze schłodzone.  To specyficzne, choć tak proste połączenie coraz rzadziej spotyka się w lokalach, ale nadal jest dość często popijane w chilijskich domach, szczególnie na południu kraju.

7. Pisco Sour

Jeden z najchętniej zamawianych koktajli w chilijskich restauracjach i knajpkach. Podobnie jak samo pisco, również przyrządzane na jego bazie pisco sour ma odmianę chilijską i peruwiańską (nieco mocniejszą i robioną z innego rodzaju tego popularnego alkoholu). W obu krajach często podaje się je w formie aperitifu, w Peru – w szerszej, niższej szklance, w Chile zaś – w wąskim kieliszku, takim jak ten od szampana. Na miksturę poza tytułowym pisco składa się też sok z cytryny lub limonki, lód, białko z jajka i cukier trzcinowy. Całość smakuje znakomicie i od pewnego czasu zdobywa coraz większą popularność również w Europie.

pisco-sour

W samym Chile od paru lat można też często spotkać różne wariacje tego koktajlu – np. w postaci słodkiego mango sour czy marakuya sour. Do moich ulubionych kombinacji należą jengibre sour (czyli wersja imbirowa) oraz calafate sour, które spotkamy głównie w Patagonii – właśnie tam rośną krzewy calafate, z którego przyrządza się syrop uzupełniający tę pyszną mieszankę.

8. Navegado

Na liście nie mogło zabraknąć grzanego wina, popularnego szczególnie na południu, co ma oczywiście związek z klimatem. Zima naprawdę potrafi być tam mroźna, a wilgoć połączona z wiatrem od oceanu lub andyjskiej kordyliery potrafi nieźle dopiec mieszkańcom. Jeśli więc w Santiago przez większość roku sączy się borgoñę lub chłodzone wino z melonem, to mieszkańcy wyspy Chiloé czy Punta Arenas, u których lato trwa krócej, rozgrzewają się nagevado. Przyrządza się go podobnie, jak w Polsce: do rozgrzanego tinto dodaje się pomarańcze, cynamon i goździki.

Skąd taka nazwa chilijskiego grzańca? Słowo pochodzi od czasownika navegar, czyli żeglować. Rodowód navegado tłumaczy się na różne sposoby: 1. trunek ten jest szczególnie popularny wśród marynarzy; 2. „żeglowanie” odpowada „czynności” owoców i przypraw unoszących się w winie; 3. nazwa pochodzi od przypadków chilijskich win, które były eksportowane do Europy, ale ich transport był odrzucany i beczki wracały do ojczyzny drogą morską, żeglując miesiącami po oceanie.

9. Malta con huevo 

Kolejna specjalność chilijskiego południa, traktowana jako lek na przeciągające się deszcze i zimowe mrozy, to ciemne piwo (określane w Chile słowem malta) z jajkiem (!), do którego dodaje się często dla smaku cukier, cynamon lub wanilię. Cała mieszanka smakuje dość „szczególnie” i był taki okres, że prawie zniknęła z chilijskich barów i restauracji – teraz powoli powraca w chwale. Stała się kultowa m.in. dzięki popularnej komedii Cristóbala Valderramy o tym samym tytule – a może wręcz przeciwnie: za sprawą swojej niegdysiejszej popularności stała się inspiracją dla chilijskiego reżysera. Jedno jest pewne: podczas pobytu w Chile warto skorzystać z powracającej retro-mody na ten „lokalny” specjał i o niego poprosić, gdy będzie okazja.

10. Vaina 

Wysokoprocentowy klasyk, którego nie może zabraknąć na tej liście. Wyobrażacie sobie, jak może smakować mieszanka czerwonego wina, koniaku lub vermouthu, białka z jajka i cynamonu? Brzmi to może dziwnie, ale smakuje przepysznie i przypadnie do gustu szczególnie wielbicielom słodszych trunków. Ciekawostką jest pochodzenie nazwy koktajlu. Ponoć narodziła się w połowie XIX wieku i wzięła stąd, że popijający go chętnie Andrés Bello, wenezuelski pisarz, filozof i polityk mieszkający w Chile, prosząc o ów trunek mówił do kelnerów „przynieście mi, proszę, tę vainę” (tráiganme esa vaina), przy czym esa vaina oznacza w wenezuelskiej wersji hiszpańskiego „tę rzecz”. Ponoć sam autor nazwy potrafił wypić kilka kieliszków vainy, zanim jeszcze zdążył zamówić kolację – jedno jest pewne: słodka vaina o karmelowym odcieniu, choć niepozorna, potrafi nieźle zawrócić w głowie, więc na początek przygody z „tą rzeczą” (widoczną na zdjęciu poniżej) lepiej sączyć ją z umiarem.

pomaire-vaina-682x1024

11. Submarino

Co w chilijskim slangu barowym kryje się pod słowem submarino, czyli łódź podwodna? Chodzi o piwo podawane w kuflu, do którego dolewa się… likier z mięty. A co taka kombinacja ma wspólnego z podwodnym okrętem? Ze względu na większą gęstość, mięta zaraz po wlaniu ląduje na spodzie szklanki – daje więc o sobie znać smakiem i kolorem, ale jej nie widać. Dodajmy, że submarino w innych krajach Ameryki Łacińskiej odnosi się do innych smakowych kombinacji: w Meksyku zamawiając submarino amarillo (czyli żółtą łódź podwodną) otrzymamy piwo z shotem tequilli, a w Arentynie i Urugwaju – filiżankę gorącego mleka z czekoladą.

12. Wino z melonem 

Mieszkanka idealna na upalny, letni dzień. Co prawda nie jest to tradycyjny chilijski trunek – pija się go w wielu miejscach, a swoje korzenie ma najpewniej na Półwyspie Iberyjskim – to jednak jest w tym kraju niezwykle popularny (czemu osobiście wcale się nie dziwię). Doczekał się nawet swojego święta! El Día del melón con vino, Dzień melona z winem, celebruje się 15 stycznia. W Chile jest to jeden z tych momentów w roku, w których temperatura szaleje i lubi się zbliżać do trzydziestu paru lub czterdzieściu stopni, pyszny koktajl na bazie białego schłodzonego wina i orzeźwiającego owocu przynosi więc upragnione orzeźwienie.

vinomelon

13. Piscola

At last but not least: piscola, prawdziwa królowa chilijskich trunków, która zamyka listę. Mieszanka coca-coli z pisco to kombinacja najprostsza i najwygodniejsza z możliwych i najpewniej dlatego zdobyła serce Chilijczyków, stając się ich narodowym trunkiem. Jest najpopularniejszym „trago”, czyli drinkiem w tym kraju, popijanym – najchętniej z lodem i często z cytryną – od jego północnych, pustynnych krańców po Antraktydę. Od 2003 roku obchodzi się w Chile Dzień Piscoli (8 lutego), według statystyk ok. 90% Chilijczyków mieszkających za granicą najbardziej tęsknią właśnie za nią i ok. 68% butelek pisco kupuje się w tym kraju właśnie w celu przyrządzenia piscoli. Ci, którzy nie przepadają za coca-colą, mogą spróbować jej wariację, mieszając pisco z tonikiem – otrzymają wówczas pistón.

Zdjęcia m.in. ze strony EMOL i El Mostrador.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: