Dwa miesiące protestów w Chile – podsumowanie

Protesty z większą lub mniejszą mocą rozgrzewają Chile od dwóch miesięcy. W ramach podsumowania tego gorącego czasu przygotowałam zestawienie moich dotychczasowych wypowiedzi, komentarzy i tekstów na ten temat, jakie ukazały się w polskich mediach. 

'Nie chcemy waszej normalności. Będziemy walczyć, aż nie odzyskamy swojej godności'
„Nie chcemy waszej normalności. Lud będzie walczył, dopóki nie uzyska swojej godności” – protestujący na Plaza Italia, przemianowanym na Plaza de la Dignidad, fot. Magdalena Bartczak

(1) To wybuch frustracji i gniewu tłumionego przez lata – wywiad ze mną w radiu TOK FM, przeprowadzony przez Jakuba Janiszewskiego. Opowiedziałam w nim m.in. o pośrednich i bezpośrednich motywach protestów, ich charakterze oraz pierwszych reakcjach rządu na tę sytuację.

(2) To nie 30 pesos, tylko 30 lat. Rozmowa Anny Mikulskiej, opublikowana na łamach „Gazety Wyborczej”, fragment:

Kilkanaście ofiar śmiertelnych, tysiące zatrzymanych, do tego zniszczenia infrastruktury na kilkaset milionów dolarów. Trudno uwierzyć, że to wszystko z powodu podwyżki cen biletów na metro o kilka centów.

– W rzeczywistości wcale nie chodzi o te 30 pesos więcej, ale o ostatnie 30 lat. Na skalę protestów, które rozpoczęły się w Santiago, stolicy Chile, wpłynęło wiele różnych czynników. Przede wszystkim chodzi o poczucie frustracji i tłumionego przez lata gniewu, wynikające z nierówności społecznych, pogłębiających się mimo upadku dyktatury. Do tego dochodzi poczucie braku jakiejkolwiek sprawczości.

Trzy dekady demokratycznych rządów nie zdały egzaminu?

– Tak naprawdę ciągle panuje ta sama konstytucja, którą ustanowiono za czasów dyktatury Augusta Pinocheta, który rządził od 1973 do 1990 roku. Nadal większość sektorów gospodarczych, ale też życia publicznego, edukacji i służby zdrowia, jest w rękach prywatnych. Wśród Chilijczyków istnieje poczucie, że społeczeństwo jest podzielone między garstkę ludzi żyjących bardzo dobrze, czyli elit finansowych oraz politycznych, i resztę obywateli. Istnieją statystyki, według których nawet 70 proc. Chilijczyków żyje na kredyt, ale nie chodzi tu o kredyt na mieszkanie czy nowy telewizor, ale taki, który biorą, żeby zrobić na przykład codzienne zakupy w hipermarkecie.

Dalszą część wywiadu można przeczytać na stronie „Gazety Wyborczej” – „To nie 30 pesos, tylko 30 lat

gazeta

(3) Długi cień generała Pinocheta. Dlaczego miliony Chilijczyków protestują na ulicach?

czyli moja wypowiedź w materiale zrealizowanym przez Igora Wołka, który 28 października ukazał się na stronie Gazeta.pl. Mowa w nim m.in. o historycznym kontekście aktualnych wydarzeń, o neoliberalnym systemie ekonomicznym, jaki został wprowadzony w tym kraju, o kondycji Chile po upadku dyktatury oraz przyczynach wybuchu protestów i zamieszek.

(4) Na pozór to paradoks: milionowe, gwałtowne demonstracje wybuchły w kraju, który dotąd był uważany za gospodarczego „tygrysa” Ameryki Południowej. Zaczęło się od protestów przeciw kolejnym podwyżkom cen biletów komunikacji miejskiej – i to, zdawałoby się, podwyżkom wcale nie tak wielkim – a przerodziło w bunt przeciwko rządowi, który zamiast rozmawiać ze społeczeństwem – wysłał przeciwko niemu żołnierzy. Nie wiadomo, jaki będzie ostateczny finał tej rewolty. Ale na pewno nic już nie będzie w tym kraju takie, jak wcześniej: obywatele Chile – jednego z najbardziej rozwarstwionych ekonomicznie państw na świecie – zaczęli domagać się sprawiedliwości. – pisałam w  artykule o „Chilijskiej Wiośnie”, który 4 listopada ukazał się na łamach „Tygodnika Powszechnego”.

tygodnik powszechny

(5) O sytuacji w kraju, głębszych przyczynach niezadowolenia społecznego, antysystemowym charakterze protestów oraz 30 latach transformacji, którą wielu Chilijczyków uważa tak naprawdę za „niebyłą” miałam też przyjemność opowiedzieć w wywiadzie udzielonym Urszuli Abucewicz z Wirtualnej Polski:

(…) Kto jest teraz na topie, jeśli chodzi o polityków? Kto mógłby zastąpić prezydenta?

To ciekawe pytanie, ponieważ na fali protestów nie wypłynęła żadna partia czy jakiekolwiek konkretne nazwisko. Nie ma osób, które odgórnie kierowałyby tymi demonstracjami czy nadawałyby im ton. Jest to niezwykłe zważywszy na częstotliwość i ogrom tych demonstracji. W jednej – największej jak dotąd – w Santiago wzięło udział 2 mln ludzi. I przy takiej liczbie zgromadzonych nie pojawiały się żadne bandery, znaki partii czy innych stowarzyszeń. Według mnie nie ma nikogo, kto mógłby na tej sytuacji politycznie skorzystać. – całość rozmowy dostępna na stronie portalu.

(6) Nie chcemy więcej AFP!” (odpowiednik polskiego OFE), „To nie my jesteśmy przeciwko systemowi, to system jest przeciwko nam”, „Neoliberalizm narodził się i umrze w Chile!” – te hasła powracają refrenem w okrzykach protestujących. Słychać je codziennie od pustynnej północy po południowe krańce mroźnej Patagonii.

Protesty wybuchły w połowie października i na razie nic nie zapowiada ich bliskiego finału. Kraj uważany za najstabilniejszy w Ameryce Południowej zaskoczył wszystkich, wzniecając potężną społeczną rewolucję. „Chile despertó!” („Chile obudziło się!”) – głosi jedno z haseł powtarzanych w ostatnich tygodniach. Chile przebudziło się ze snu i zaczęło walczyć o swoje prawa. – oto fragment mojego reportażu „Przebudzenie Chile”, jaki pod koniec listopada ukazał się na łamach Magazynu Wirtualnej Polski – reszta tekstu dostępna na stronie. 

Onet

(7) Protesty w Chile rozpoczęły się 18 października i nadal trwają. Na ulicach Santiago zginęło 26 osób. W rozmowie z Onet Podróże Magdalena Bartczak wyjaśnia przyczyny protestów, zwraca uwagę na konkretne problemy oraz tłumaczy, czego domagają się obywatele:

– Niedawno ukazała się Twoja książka o Chile, zatytułowana “Tysiąc niespokojnych wysp”. Ten niepokój nie był jeszcze wtedy związany z protestami, a może był proroczy. Co wydarzyło się 18 października w Santiago?

– Niepokoje, o których piszę w książce, mają pewien związek z protestami, które wybuchły w połowie października w Santiago, a potem też w innych chilijskich miastach. W moim reportażu wskazuję m.in. na różne nieprzepracowane polityczno-społeczne tematy, które przez lata mocno ciążyły Chilijczykom i aktualna sytuacja jest tego dowodem. Ludzie długo tłumili tu swoją frustrację i niezadowolenie – teraz masowo wyszli na ulice. Kolejna podwyżka biletów na metro, z powodu której wybuchły pierwsze demonstracje, była tylko kroplą, która przelała czarę goryczy.

Całość wywiadu, przeprowadzonego ze mną przez Karolinę Walczowską jest dostępna na stronie portalu Onet.pl

C.d.n. 🙂 Tymczasem bardzo dziękuję polskim mediom za zainteresowanie chilijskimi tematami! 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: